31.03.2020 13:30

Z kart historii - Generał Iwanow zaprasza – proces szesnastu w Moskwie

509
"Spojrzałem przez okno samolotu i zobaczyłem, że lecimy w innym kierunku, niż się spodziewaliśmy. Zapytałem dlaczego? W odpowiedzi usłyszałem, że lecimy do Moskwy, do Stalina" Adam Bień

W nocy z 3 na 4 stycznia 1944 r. oddziały Armii Czerwonej przekroczyły w Rokitnie przedwrześniową granicę polsko-radziecką. Polskie władze emigracyjne, polskie podziemie niepodległościowe stanęły w związku z tym przed ważnym dylematem: Jak ustosunkować się do wkraczających Rosjan? Czy przyjąć stanowisko Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego o wzmożeniu akcji dywersyjnych przeciwko Niemcom, o niekontaktowaniu się z władzami radzieckimi i pozostawaniu AK w konspiracji, czy też przyjąć optykę premiera Stanisława Mikołajczyka i uznać, że istnieje szansa na suwerenność Polski zabezpieczoną anglosaskimi gwarancjami za cenę ustępstw terytorialnych wobec ZSRR?

 

Ostatecznie Sosnkowski ustąpił, nie mając pełnego poparcia dla swoich planów ze strony Komendanta Głównego AK gen. Tadeusza Komorowskiego „Bora” i przebywającego w kraju wicepremiera rządu Jana Stanisława Jankowskiego. W lutym 1944 r. dotarła do kraju instrukcja o akcji „Burza”. Celem było atakowanie wycofujących się oddziałów niemieckich i przejmowanie władzy na oswobodzonych terenach przez przedstawicieli Rządu RP. Armię radziecką należało traktować jako sprzymierzeńca i nie można było dopuścić do walki z nią (wyjątek to samoobrona w przypadku napaści z jej strony). Oddziały AK, które w trakcie starć zbrojnych zetknęłyby się z czerwonoarmistami, miały zachować swoją odrębność i nie zostać wcielone do armii „berlingowców”. W rzeczywistości współdziałanie żołnierzy AK z wojskami radzieckimi przeciwko wojskom niemieckim układało się dobrze do momentu osiągnięcia celów militarnych (wyzwolenie Wilna czy Lwowa w czerwcu 1944 r.). Później obowiązywał następujący schemat: rozbrojenie akowców, dalej wcielenie ich do armii gen. Zygmunta Berlinga lub umieszczenie w obozach (tych czekał sąd i wyrok – długoletnie więzienie, wywózka do łagru lub śmierć).

 

Stalin, chcąc przyspieszyć przejęcie kontroli nad terenami polskimi, osłabiając przy tym rząd londyński, zgodził się na utworzenie w Moskwie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z Edwardem Osóbką-Morawskim na czele (instytucja skupiająca polskich komunistów). Odbyło się to 20 lipca 1944 r. Od tej pory to PKWN w mniemaniu Stalina miał stanowić trzon przyszłego rządu polskiego z możliwością rozszerzenia składu o polityków emigracyjnych lub krajowych podlegających władzom londyńskim. Na mocy umowy z 26 lipca 1944 r. między PKWN a rządem ZSRR o administracji terenów wyzwolonych przez Armię Czerwoną, dowództwo tejże armii na czas wojny otrzymało m.in. prawo jurysdykcji nad obywatelami polskimi winnymi przestępstw wobec armii radzieckiej. Dawało to stronie sowieckiej olbrzymie możliwości, z których jak się okaże skorzysta w pełni. Plany szybkiej bolszewizacji ziem polskich zostały nieco zachwiane przez Powstanie Warszawskie (1 sierpnia – 2 października 1944 r.). Warszawa w ciągu 63 dni stała się skrawkiem niepodległej Polski z własną armią, urzędami, pocztą, ministrami. Powstanie, mimo zniszczenia miasta i śmierci kilkuset tysięcy ludzi, okazało się symbolem bohaterstwa i niezależności. Dla Stalina był to jasny sygnał – problem nie w rządzie londyńskim, ale w strukturach krajowych, które będą walczyć o niepodległość do końca. Stąd bagatelizowanie powstania przez przywódcę ZSRR, wstrzymanie ofensywy radzieckiej, zwlekanie z wyrażeniem zgody na lądowanie alianckich samolotów z zaopatrzeniem dla powstańców. Problem polski miał zostać rozwiązany. W sprawach politycznych udało się to jeszcze na jesieni 1944 r. Premier Mikołajczyk, naciskany przez aliantów, podjął w Moskwie rozmowy ze stroną radziecką i polskimi komunistami. Ostatecznie podał się do dymisji, nie uzyskawszy akceptacji swojego rządu dla mających tam zapaść ustaleń. W kraju tymczasem trwało oczyszczanie terenu z przedstawicieli organizacji prolondyńskich (wielu z nich rozstrzeliwano bez sądu). Zajmowały się tym oddziały NKWD kierowane przez generała-pułkownika Iwana Sierowa.

 

Początek roku 1945 przyniósł przekształcenie PKWN w Rząd Tymczasowy Rzeczpospolitej Polskiej (uznany przez ZSRR), ofensywę wojsk radzieckich (dotarły do linii Odry) jak i rozwiązanie AK przez jej komendanta gen. Leopolda Okulickiego (na swojego następcę wskazał go gen. Komorowski „Bór” pod koniec Powstania Warszawskiego). W dniach 3-11 luty 1945 r., w Jałcie na Krymie, miała miejsce konferencja tzw. Wielkiej Trójki, czyli przywódców USA, Wielkiej Brytanii i ZSRR. Uznano wówczas aneksję sowiecką wschodnich ziem Rzeczpospolitej, potwierdzono przyznanie Polsce części przedwojennego terytorium Niemiec a także ustalono powstanie nowego Polskiego Rządu Tymczasowego Jedności Narodowej, w skład którego miały wejść wszystkie siły demokratyczne. Postanowienia jałtańskie odrzucił rząd londyński kierowany przez premiera Tomasza Arciszewskiego (alianci się już z tym nie liczyli). 21 lutego 1945 r. Rada Jedności Narodowej – parlament Państwa Podziemnego, uznała ustalenia z Jałty pragnąc widzieć w nich możliwość ratowania niepodległej Polski, uniknięcia dalszego niszczenia narodu … Wydaje się, że należy tą decyzję parlamentu odczytywać jako szukanie sposobu na „legalizację” partii politycznych w warunkach komunistycznych rządów. Przywódcy Polski Podziemnej mieli chyba nadzieję na istnienie „demokracji ludowej” (wskazywała na to reforma rolna, odbudowa szkolnictwa, ukazanie się pierwszego numeru katolickiego „Tygodnika Powszechnego”) a nie krwawej „dyktatury proletariatu”.

 

W początkach marca 1945 r. Rosjanie podejmują decyzję o znalezieniu kontaktu z czołówką polskiego podziemia, aby ostatecznie dokonać jego likwidacji. Nie było trudno go znaleźć. Zwrot „Mały Londyn” (Podkowa Leśna, Milanówek), znany również Rosjanom, wskazywał na miejsce pobytu tajnych działaczy. Poprzez oficerów Polskiej Armii Ludowej listy z zaproszeniem do rozmów ze stroną sowiecką docierają do gen. Okulickiego i wicepremiera Jankowskiego. Oficjalnie na rozmowy stronę polską zapraszał dowódca 1 Frontu Białoruskiego gen. Gieorgij Żukow, zaś prowadzić je miał w jego imieniu generał-pułkownik Iwanow. List z zaproszeniem wystosował płk Pimienow, pełnomocnik wspomnianego gen. Iwanowa. Rozmowy miały dotyczyć stanowiska polskiego wobec władz ZSRR, uzgodnień jałtańskich oraz sytuacji na zapleczu frontu. Pimienow zaproponował poszerzenie delegacji polskiej o przedstawicieli stronnictw politycznych, co argumentował chęcią zawarcia szerokiego konsensusu. Pomimo nieufności wobec Sowietów strona polska przystała na warunki spotkania. Na jego miejsce wyznaczono willę w Pruszkowie przy ulicy Pęcickiej 3 (obecnie Aleja Armii Krajowej). 27 marca 1945 r. do Pruszkowa dotarli: wicepremier Jankowski, gen. Okulicki (w tym czasie Komendant Główny konspiracyjnej organizacji „NIE”), Kazimierz Pużak – przewodniczący Rady Jedności Narodowej i pełniący funkcję tłumacza Józef Stemler-Dąbski. Następnego dnia dojechali pozostali uczestnicy planowanych rozmów: Antoni Pajdak, Stanisław Jasiukowicz, Kazimierz Kobylański, Zbigniew Stypułkowski, Aleksander Zwierzyński, Józef Chaciński, Franciszek Urbański, Adam Bień, Kazimierz Bagiński, Stanisław Mierzwa, Eugeniusz Czarnowski, Stanisław Michałowski. Jak najlepiej podsumować spotkanie? Jedna strona oszukiwała, druga nie chciała dać się wypchnąć ze sceny politycznej. Albowiem w rzeczywistości pruszkowska willa była lokalną siedzibą NKWD, płk Pimienow naczelnikiem radomskiej grupy operacyjnej NKWD, a gen. Iwanow to naprawdę gen. Iwan Sierow nadzorujący działania NKWD na obszarze Polski. Delegacja polska została aresztowana, przewieziona do Moskwy i osadzona w więzieniu NKWD na Łubiance. Nie na darmo nazywano Sierowa uznanym specjalistą od spraw polskich. Powierzone mu zadanie wykonał perfekcyjnie, za co przyznano mu tytuł Bohatera Związku Radzieckiego, z rąk Bolesława Bieruta (1946 r.) otrzymał Krzyż Orderu Virtuti Militari IV klasy (odebrany dopiero w 1995 r. przez prezydenta Lecha Wałęsę).

 

Izolacja, głód, chłód, brak snu, atmosfera grozy miały doprowadzić aresztowanych do przyznania się do winy. Pokazowy proces toczący się w dniach 18-21 czerwca 1945 r. miał wykazać, że polskie władze podziemne nie są w stanie współpracować z Sowietami i prowadzą działalność przeciw ZSRR. Istotny cel stanowiło również wsparcie działających w Polsce komunistów i wyeliminowanie z polityki sił prolondyńskich. Osadzona szesnastka została oskarżona m.in. o zorganizowanie podziemnych oddziałów zbrojnych AK na tyłach Armii Czerwonej, o kierowanie działalnością terrorystyczno-dywersyjną i szpiegowską podziemnych oddziałów zbrojnych AK i „NIE”, kierowanie pracą nielegalnych radiostacji nadawczo-odbiorczych na tyłach Armii Czerwonej oraz o przygotowywanie zbrojnego wystąpienia w bloku z Niemcami przeciwko ZSRR. Obrońcy oskarżonych, wyznaczeni z urzędu, przyznawali się w większości w imieniu swoich klientów do winy (czym wprawiali ich w osłupienie) i prosili sąd o wielkoduszny wymiar kary. W końcowej mowie oskarżycielskiej prokurator Nikołaj Afanasjew stwierdził, że proces podsumował zbrodniczą działalność reakcji polskiej, która walczyła z ciągu wielu lat przeciwko Związkowi Radzieckiemu i zaprzedała interesy własnego narodu. Ponadto ocenił AK, której bandy wysadzały w powietrze, mordowały obywateli radzieckich, po zwierzęcemu torturowały i znęcały się w sposób straszliwy, przez co niewiele różniły się od bestialstw niemieckich. Najwyższe wyroki – kilka lat więzienia – otrzymali: Okulicki, Jankowski, Jasiukowicz i Bień (trzej pierwsi zmarli w Moskwie w nie do końca jasnych okolicznościach). Michałowski, Kobylański, Stemler-Dąbski zostali uniewinnieni. Pozostałych skazano na kary od kilku miesięcy do 1,5 roku więzienia. Proces Antoniego Pajdaka, ze względu na jego chorobę, odbył się w listopadzie 1945 r. (wyrok – 5 lat więzienia).

 

Moskiewskie wyroki zostały bez trudu zaakceptowane przez mocarstwa zachodnie. Co prawda Churchill próbował nakłonić stronę amerykańską do bardziej stanowczej postawy wobec działań radzieckich w sprawie polskiej, lecz Amerykanie wychodzili z założenia, że jest to próba wciągnięcia ich w wojnę z ZSRR. Dla nowego prezydenta USA, Harry’ego Trumana ważniejsza od losu szesnastki okazała się kwestia zgody radzieckiej na wejście Mikołajczyka do Rządu Jedności Narodowej. Prasa brytyjska i amerykańska proces moskiewski komentowała w jednolitym tonie: Wyrok nie powinien nikogo dziwić, kto śledził antyradziecką działalność rządu polskiego. Warto pamiętać o jeszcze jednym wątku całej sprawy. Wyroki dla szesnastu przywódców ogłoszono 21 czerwca o godzinie 4.30 rano. Pora nietypowa wynikała z pośpiechu w związku z trwającymi w tym czasie w Moskwie konsultacjami na temat utworzenia Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. Co godne podkreślenia nikt z uczestników nie wspomniał o sali sądowej ani wyrokach dla działaczy podziemia. Mikołajczyk 27 czerwca poprosił Bolesława Bieruta i ministra spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesława Mołotowa o interwencję w sprawie więzionych, nie miało to już jednak znaczenia. 28 czerwca 1945 r. powołano Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, uznany przez ZSRR i mocarstwa zachodnie.

 

Proces szesnastu zamknął tragedię narodu i państwa polskiego, rozbitego na kraj i emigrację, walczącego z wrogiem od pierwszego dnia wojny, stojącego wiernie przy boku aliantów, a jednocześnie będącego przedmiotem targu w ostatecznym rozrachunku. Ponieważ historia lubi się powtarzać, warto, aby obecni polscy decydenci pamiętali o zasadzie „nic o nas bez nas”, szczególnie jeśli chodzi o stosunki z Rosją, mając w pamięci słowa marszałka Piłsudskiego: Bez względu na to, jaki będzie jej rząd, Rosja jest zaciekle imperialistyczna.

 

Daniel Wolborski

Zdjęcia: 24ikp.pl,historykon.pl, naszemiasto.pl, Paweł Wąs, pl.wikipedia.org, Stanisław Mierzwa

 

Podobne tematy: Z kart historii

Zobacz także