23.01.2023 00:45

Koncert z okazji dnia Babci i Dziadka

94
W niedzielne popołudnie, 22 stycznia br., odbył się w urzędzie gminy koncert tria Reed Connection przeznaczony dla babć, dziadków i wnucząt.

Wydawałoby się, że trio filharmoników grających na instrumentach dętych: klarnecie, oboju i fagocie będzie atrakcją jedynie dla melomanów o bardzo wysublimowanym guście. Tymczasem w niedzielę, 22 stycznia, zespół Reed Connection udowodnił, że potrafi nie tylko zagrać utwory, które spodobają się słuchaczom w wieku od 4 do 90 lat, ale też zachęci całą salę do wspólnego śpiewania.

W ramach obchodów dnia Babci i Dziadka w urzędzie gminy w Michałowicach zorganizowany został koncert dla babć, dziadków i ich wnucząt. Wystąpił zespół w składzie:    Michał Mogiła - obój, Jarosław Podsiadlik - klarnet, Rafał Dołęga - fagot. Zielonogórskie trio Reed Connection ma na swoim koncie koncerty na takich festiwalach jak: "Dni Muzyki nad Odrą" w Neuzelle, Space Art Festival w Warszawie, Festiwal Muzyki Kameralnej i Organowej w Lubsku, Euro Chamber Music Festival w Gdańsku, Koncert z okazji Jubileuszu 65-lecia Filharmonii Zielonogórskiej, Festiwal Muzyki Kameralnej w Urlach, Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej w Kamieniu Pomorskim, Lubuski Festiwal Muzyczny, Międzynarodowy Festiwal „Muzyka w Katedrze” w Kołobrzegu, Międzynarodowy Festiwal Muzyki Kameralnej i Organowej w Szczecinie.

Podstawowy skład stanowi trio, które gościło w Michałowicach, ale występują również w kwartetach z fletem albo fortepianem, albo kwintecie instrumentów dętych. Ważnym polem działalności są koncerty dla dzieci i młodzieży, gdzie artyści wykonują muzykę znaną z bajek telewizyjnych.

Z racji uroczystości repertuar koncertu był mieszany - znalazły się zarówno utwory Tadeusza Kocyby,  jak i Henryka Warsa czy Antonio Vivaldiego, czyli "Porwanie Baltazara Gąbki", 'Och jak przyjemnie" i "Zima" z "Czterech pór roku". Zanim muzycy zaczęli grać opowiedzieli o swoich instrumentach i pokazali, jak niezwykłe bogactwo dźwięków można wydobyć z na pozór niepozornego klarnetu czy oboju - tylko fagot w tym zbiorze wygląda choć trochę poważniej, ale gdzież mu do fortepianu.

Trzeba przyznać, że muzycy potrafią porwać widownię - udało im się na przykład zachęcić salę do wspólnego śpiewania "Pszczółki Mai".

W trakcie i po koncercie najmłodsi mogli pod okiem animatorów zająć się kolorowankami w sali przyjęć interesantów, ale muzyka była na tyle atrakcyjna, że sala do zakończenia koncertu świeciła pustakami, dopiero gdy muzycy zeszli ze sceny młodzi widzowie zajęli się nową atrakcją.

 

Opublikowany przez: Marcin Bójko