27.04.2010 19:25

VII Muzyczny Maj
dedykowany Romanowi Lawrence
MUZYCZNE KLIMATY W MICHAŁOWICACH

47
Po wieczornej mszy, w niedzielę, 25 kwietnia w kościele pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Michałowicach odbył się koncert muzyki poważnej. Artyści światowego formatu Vadim Brodski (skrzypce) i Roman Perucki (organy) zagrali muzykę wielkich mistrzów: Bacha, Heandla, Czajkowskiego, Rachmaninowa.
W ten sposób rozpoczął się VII Muzyczny Maj w Michałowicach.

- Kiedy 8 lat temu w urzędzie gminy spotkałem ówczesnego wójta Romana Lawrence, zaproponowałem mu zorganizowanie koncertów – powiedział Zbigniew Szymański kierownik programowy michałowickich koncertów. – Dzięki wójtowi i ks. Leonowi Firlejowi, proboszczowi parafii Michałowice-Opacz muzyczne maje stały się tradycją naszej gminy. Roman Lawrence słuchał koncertów siedząc w drugiej ławce. Teraz w drugiej ławce siedzi jego następca wójt Krzysztof Grabka. Kontynuuje on tradycje zapoczątkowane przez Lawrence. Roman Lawrence odszedł od nas nagle… Gdy brakuje słów, niech zabrzmi muzyka.
- Świętej pamięci wójtowi Lawrence dedykuję wszystkie koncerty tegorocznego, VII Muzycznego Maja – zakończył wypowiedź Zbigniew Szymański.

Od początku w klimaty muzycznych majów wprowadza Jacek Knadel. Opowiada on gawędy o muzyce, muzykach; z właściwą sobie swobodą, elokwencją i erudycją. Ułatwia zrozumienie form muzycznych, epok muzyki, przedstawia muzyków w historycznym kontekście, chętnie posługując się anegdotą.

Kulturalne aspiracje mieszkańców rozumieją władze gminy. Gmina Michałowice realizuje nie tylko inwestycje, jak kanalizacje, wodociągi, budowa dróg, budowa i rozbudowa szkół itp., ale również „inwestuje” w ducha mieszkańców. Organizuje ambitne przedsięwzięcia artystyczne, w tym muzyczne maje – promujące muzykę poważną.

Zgromadzona w kościele publiczność miała okazję posłuchać dwóch wybitnych muzyków – skrzypka Vadima Brodskiego oraz organisty Romana Peruckiego. Urodzony w Kijowie a zamieszkały w Rzymie Vadim Brodski jest laureatem najważniejszych konkursów skrzypcowych (im. Wieniawskiego, Paganiniego, Vargi), autorem licznych nagrań, koncertującym z największymi orkiestrami świata. Roman Perucki, profesor i były prorektor gdańskiej Akademii Muzycznej, dyrektor Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, organizator Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej w Katedrze Oliwskiej i wielu innych wydarzeń muzycznych, należy do najwybitniejszych polskich wirtuozów organów. Wydał 28 płyt, w tym jedną platynową i dwie złote. Koncertuje, wykłada i prowadzi kursy mistrzowskie na całym świecie. Inicjator powstania Gdańskiego Centrum Muzyczno-Kongresowego, jednej z największych i najnowocześniejszych sal koncertowych w Europie.

Organy kościoła w Michałowicach powstały dziesięć lat temu, ale zbudowano je ze starszych części pochodzenia niemieckiego. Dysponują piętnastoma głosami organowymi rozdzielonymi pomiędzy dwie klawiatury ręczne (manuały) i jedną nożną (pedał). Ich konstrukcja jest elektryczno-pneumatyczna, a grający siedzi przodem do ołtarza.

Na początek Roman Perucki i Vadim Brodski wykonali doskonale wszystkim znane Ave Maria J. S. Bacha w opracowaniu Charles’a Gounoda oraz, na organach solo, Preludium e-moll op. 24 nr. 9 Fryderyka Chopina zwane czasem „Jesiennym”, o chmurnym, refleksyjnym nastroju. Miłą ciekawostką były dwie improwizowane wariacje, jakie prof. Perucki dołączył do chopinowskiego oryginału. Następnie publiczność usłyszała pierwszą, żywszą, i trzecią, wolniejszą część Sonaty skrzypcowej D-dur G.F. Haendla (z towarzyszeniem organów) oraz trudny utwórz na organy solo – monumentalne Preludium i fugę h-moll BWV 554 J. S. Bacha.

Następnie wykonawcy przeszli do utworów z XIX i XX wieku. Vadim Brodski wykonał utwór uważany ze jedno z największych wyzwań dla skrzypka – skomponowany przez rywala Niccolò Paganiniego, romantycznego wirtuoza skrzypiec Heinricha Wilhelma Ernsta. Niech nie zmyli nikogo niewinny tytuł Ostatnia róża lata na skrzypce solo – utwór ten wymaga najwyższej biegłości technicznej, a zastosowane w nim techniki robią ogromne wrażenie.

Przykładem niech będą fragmenty, gdzie skrzypek jednocześnie gra smyczkiem, a drugą ręką, prócz przyciskania strun, szarpie niektóre z nich palcami (pizzicato), nie wspominając niekończących się pasaży, niezwykle szybkich gam, potężnych akordów – jest tam całe instrumentarium trudności technicznych dla skrzypka.

W trakcje wykonywania utworu dzwon zegara kościelnego zaczął wybijać godzinę ósmą – wówczas Vadim Brodski z wdziękiem zawiesił grę, zastygł w bezruchu z uniesionym smyczkiem, a kiedy wybrzmiały uderzenia dzwonu, jak gdyby nigdy nic z uśmiechem kontynuował interpretację karkołomnie trudnego utworu.

Lżejszy nastrój pojawił się zaś w opracowanej przez Ralpha Vaughna Williamsa, kompozytora brytyjskiego pierwszej połowy XX wieku, angielskiej pieśni miłosnej Rhosymedre z cyklu Trzech preludiów na tematy walijskie oraz medytacji z opery Thaïs francuskiego późnego romantyka Jules’a Masseneta.

Na bis słuchacze usłyszeli Ave Maria Franza Schuberta, które razem z początkowym utworem Bacha-Gounoda utworzyło klamrę spinającą ten wspaniały koncert.











Tekst: Stanisław Szałapak z wykorzystaniem recenzji jednego z widzów koncertu.
Autor: Stanisław Szałapak
Opublikowany przez: Stanisław Szałapak