18.12.2011 00:00
Wielka mikołajkowa zabawa w Michałowicach
22Elfy, krasnale, clowni i klauni, bałwanki z odmrożonymi noskami, całe stado hihipotamów (nie mylić z hipopotamami), roje balonów itp., itd. oraz Mikołaj – przybyli na mikołajkową zabawę 17 grudnia do hali gimnastycznej w Zespole Szkół w Michałowicach.
Tę imprezę dla dzieci, wykorzystując środki z funduszu osiedla na 2011 rok, współorganizował Zarząd Osiedla Michałowice i gmina Michałowice. Aż trudno wymienić wszystkie atrakcje:
W centralnym punkcie hali urosły choinki, przyprószone śniegiem , a pod choinkami pomocnicy Mikołaja rozłożyli purpurowy dywan. Kolor wziął się stąd, że królewskie prezenty muszą być podarowane iście po królewsku. A dzieci z tych prezentów cieszyły się po dziecięcemu, czyli bardzo, bardzo i szczerze.
Gimnastyczna hala zamieniła się w miasteczko zabawy.
Szybko urosły tzw. dmuchańce: nadmuchiwany pociąg ekspresowy z wagonem wyłącznie do zabawy, który pędzi z ogromną prędkością stojąc w miejscu; zjeżdżalnie; gabinet z kulkami, coś tan do podskakiwania, coś do eksplodowania wyobraźni – czyli cały arsenał zabawy.
Ustawiono stanowiska zabawy. Podobno najważniejszym stanowiskiem był ogromny stół, przy którym dzieciaki przygotowywały łańcuchy na choinki. Wiadomo ozdoby choinkowe są bardzo ważne, kiedy zbliżają się święta Bożego Narodzenia.
Były też inne stanowiska plastyczne. Dzieci malowały, kredkowały, odrysowywały, obrysowywały…, ale też były malowane: aniołek malował maluchom buzie i buziaczki, zamieniając je w bajkowe postaci.
W innym miejscu, pod kierunkiem krasnala większego od dzieci, powstawało COŚ z kartonu. Kibicujący przy budowie rodzice sprzeczali się o to, czy będzie to zamek, czy pałac. – Jak to, nie widzicie – usłyszeli dorośli – to jest łódź podwodna. Dlatego używamy wodoodpornych pisaków.
Dziećmi opiekowały się krasnale. – Te krasnale są jakieś duże, my w dzieciństwie znaliśmy mniejsze – dziwili się rodzice. – Pewnie znaliście nieprawdziwe – odpowiadały skrzaty. A na to dorośli: - Te nasze maleńkie są bardzo pracowite, a wy, takie duże, pewnie jeszcze bardziej lubicie pracować. – Nno – jakoś tak niepewnie odpowiadały skrzaty – ale w sobotni, grudniowy wieczór wszyscy z krasnali byli zadowoleni.
Dzieciom w zabawie pomagał bałwanek, jakiś taki chudy, pewnie dlatego że jeszcze w tym roku nie spadł śnieg. Bałwan w dodatku miał czerwony nos, chyba odmrożony, a przecież jeszcze zimy nie było. – Czerwony, bo z marchewki, nie znasz się tato – wyjaśnił maluch.
Cały czas popisywali się clowni i klauni. (Clowni przyjechali z zagranicy, a klauni mieszkają w Polsce). Wygłupy te skończyły się wielkim występem, wręcz kaskaderką klaunową, ku wielkiej uciesze rozwrzeszczanego tłumu widzów-dzieciaków.
* * *
Dzieci były zachwycone, a za gwóźdź programu uznały przybycie Mikołaja.