12.10.2021 15:30

Z GOŚCINĄ W STAWISKU - wystawa prac Andrzeja Antoniego Pilicha

85
Słowo o wystawie wczesnych prac Andrzeja Antoniego Pilicha, którą oglądać można do 7 listopada br. w Muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów.

Jak zapowiadano wcześniej, drugą z sześciu planowanych pośmiertnych wystaw prezentujących życie i twórczość Andrzeja Antoniego Pilicha zorganizowano w podkowiańskim Stawisku. Stawisko to nie tylko budynek i park. Stawisko to szczególny dokument epoki. Dom z prawie stuletnią historią. Dom, który wspólnie tworzyli Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie niemal przez cały, trudny wiek XX. Był salonem i jednocześnie azylem. Przez Stawisko przewinęło się wiele dwudziestowiecznych znakomitości, począwszy od królowej belgijskiej Elżbiety I, znanej melomanki. Gościli tu także Szymanowski, Lutosławski, Rubinstein, Mycielski, Grydzewski, Waldorff, Wajda, Liebert, Tuwim, Lechoń, Miłosz i ks. Twardowski oraz wiele innych znakomitości świata kultury, sztuki i polityki.

Stawisko XXI wieku nadal tętni życiem – Muzeum szanuje piękną tradycję domu Iwaszkiewiczów, tworząc jednocześnie miejsce dla współczesności; tu stale obecne są muzyka, poezja i plastyka, trwa też praca naukowa.

Na ostatniej kondygnacji domu, na poddaszu, jeszcze gdy gospodarowali tu Iwaszkiewiczowie, toczyło się mniej oficjalne życie. Od czasu do czasu ktoś gościnnie przemieszkiwał. Niekiedy odbywały się dyskretne „sympozjoniki”. Dziś Dyrekcja Muzeum przystosowała nastrojowe wnętrze poddasza na okresowe wystawy malarstwa, grafiki i rzeźby. Oczywiście nie każda sztuka może się znaleźć w tej przestrzeni. Tu nie można sobie pozwolić na żaden dysonans artystyczny, na jakieś przejaskrawienie, nadekspresyjność, nawet w sensie chromatycznym.

Jesienią tego roku w Stawisku otwarto wystawę, która wyjątkowo harmonizuje z główną muzealną ekspozycją, zarówno ze względu na treść, jak i formę. Jest to wystawa z pozoru bardzo skromna, prawie czarno-biała, z niewielkimi tylko barwnymi akcentami. Zaprezentowano na niej początki twórczości Andrzeja Pilicha i rozwój młodego talentu za sprawą i pod wpływem mądrych pedagogów. Wystawa jest dość skromna, przedstawiono tu bowiem tylko 28 prac, z tego głównie, bo aż 22 to rysunki, akwarele i pastele z czasów licealnych (w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych) i jedną ciekawą, wcześniejszą pracę – ucznia IV klasy szkoły podstawowej. Ponadto na szkolnej ławce z tamtych lat wyłożono zeszyty szkolne ponadprzeciętnie ozdobione rysunkami.

Dojrzałość twórczą młodego Artysty w sposób szczególny dokumentuje cykl poświęcony matce. Ową serię grafik charakteryzuje nie tylko wysoki poziom artystyczny, ale też czuła obserwacja oraz pogłębiony wgląd w psychikę kobiety. W rysunkach kilkunastoletniego młodzieńca zaskakuje to, jak dojrzale wniknął on w istotę macierzyństwa. Rysunki z tej serii (malowane tuszem) są duże i odważnie kadrowane. Widać w nich żywiołową przyjemność tworzenia i oglądania świata.

Na wystawie pokazano też kilka akwarel. Jak wiadomo, akwarela należy do najtrudniejszych technik malarskich. Andrzej Pilich nierzadko wybierał akwarelę z oszczędności, jako tańszą, dostępniejszą i uzyskiwał w niej doskonałe efekty, zarówno chromatyczne, jak i techniczne.

Podobnie było z portretem, który też zalicza się do trudniejszych gatunków malarskich. Szczególnie autoportret jest najdoskonalszą ekspresją osobowości. Jest własną, przez nikogo nie zafałszowaną wypowiedzią na swój temat. Prawda chwili i jej niepowtarzalność są najbardziej istotnymi cechami autoportretu. Naszego Artystę ta forma wyjątkowo zafascynowała. Wartość pokazanych na wystawie kilku autoportretów, oprócz umiejętności uchwycenia podobieństwa, leży w tym, że udało mu się zatrzymać czas. Młodzieńcze autowizerunki powstawały w zasadzie bez myśli o odbiorcy. U ich podłoża leżał raczej niepokój poznawczy. Adresowane są do siebie samego i są próbą odpowiedzi młodego twórcy na pytanie „kim jestem?”.

Stosunkowo słabo malarsko prezentowany jest czas studiów Andrzeja Pilicha na warszawskiej ASP, ale pamiętajmy, że z sześcioletniego cyklu studiów trzy ostatnie lata przypadają na kształcenie się w grafice użytkowej. Był to czas przygotowania się do zawodu uprawianego później przez całe życia – do zawodu grafika, głównie grafika książkowego. Jego twórczość z tego okresu zostanie zaprezentowana na kolejnej wystawie. Obecnie z czasów pobytu na ASP pokazano tylko pięć prac malarskich (tylko tyle jest w posiadaniu rodziny) – trzy obrazy olejne i dwie tempery. Ale jakże różne są w zastosowaniu technik i swoim wyrazie artystycznym. Ukazują niewątpliwe duży potencjał młodego Artysty.

Nieco uwagi należy się też twórcom przestrzeni wystawowej zaaranżowanej z dużym smakiem. Wykorzystując walory wnętrza zasugerowali, że znajdujemy się w pracowni, a może jeszcze w ówczesnej klasie szkolnej. Poprzez młodą twórczość Andrzeja Pilicha ekspozycja opowiada o tym, jak człowiek staje się artystą i jaki udział w tym procesie mają nauczyciele, którzy kierują jego talentem. Pokaz pełni podwójną rolę, bo nie tylko przedstawia prace 14- czy nawet 18-letniego, wybitnie utalentowanego chłopca, ucznia Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych, ale wprowadza nas w klimat tej słynnej i jednocześnie świetnej szkoły. Przenosi widzów do lat 50-tych ubiegłego wieku, koresponduje więc, jeśli idzie o chronologię, z epoką Iwaszkiewiczów. „Opowieść” ma charakter dość szczególnego dokumentu dotyczącego ówczesnej edukacji. Wspomaga ją lektura katalogu do wystawy – świetnie przygotowanego pod względem merytorycznym i edytorskim.

Wystawa jest przyczynkiem do rozważań nad systemem edukacji. Świadectwem szczególnym, nietypowym, bo pokazuje, jak umiejętnie można było prowadzić młodzież w ówczesnych realiach, a właściwie wbrew tym realiom. Pokaz jest też formą spłacenia długu intelektualnego, jaki zaciągnęli uczniowie tej niezwykłej szkoły, która wychowała nie tylko znanych malarzy, grafików, rzeźbiarzy, scenografów, ale też architektów, naukowców, pisarzy, aktorów czy reżyserów. Twórcy wystawy zadedykowali ją nauczycielom szkół artystycznych. Ten merytorycznie, jak i estetycznie wartościowy projekt został zrealizowany przez dr Wojciecha Irmińskiego we współpracy z rodziną zmarłego w 2017 r. Andrzeja Pilicha. Warto podkreślić szczególny udział żony Artysty, Lidii Kulczyńskiej-Pilich, bo to dzięki jej kwerendom w PLSP, ASP, docieraniu do różnych archiwów, także rodzinnych, zdobywaniu zdjęć i dokumentów została zbudowana wiarygodność, ale i oryginalność wystawy. Jej dociekliwość i nadzwyczajna umiejętność poruszania się wśród starych zdjęć, rysunków, grafik i innych artefaktów przesądziła o autentyzmie całego pokazu.

Wystawa, tak jak i poprzednia, została zrealizowana dzięki finansowemu wsparciu Gminy Michałowice. Do jej powstania przyczyniły się także „Fundacja Miejsce” i „Towarzystwo Przyjaciół Miasta Ogrodu Komorów – Komorowianie”. Patronat nad projektem objęli: Małgorzata Pachecka – Wójt Gminy Michałowice oraz ks. prałat Andrzej Perdzyński – Proboszcz Parafii Narodzenia NMP w Komorowie (pokaz ze Stawiska będzie powtórzony właśnie w komorowskim kościele w listopadzie br.).

W nawiązaniu do tradycji Stawiska wernisaż otrzymał oprawę muzyczno-poetycką. Przy fortepianie, na którym niegdyś grali Szymanowski, Lutosławski i Rubinstein, zajął miejsce Piotr Filek i obok muzyki Chopina oraz Debussy’ego przypomniał twórczość Wawrzyńca Żuławskiego, który był nie tylko kompozytorem i muzykologiem, ale także taternikiem i ratownikiem. Muzyka została przepleciona wierszami Anny Kadłubowskiej-Pilich, które recytowała Weronika Wierzbowska.

Relację zdała

mgr sztuki, grafik Alicja Szubert-Olszewska,

absolwentka PLSP w Warszawie

 

Wystawę można oglądać do 7  listopada br.  w Muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów

ul. Gołębia 1
05-807 Podkowa Leśna

 

 

Autor: zdjęcia Mariusz Marcysiak
Opublikowany przez: Maria Sawicka
Podobne tematy: wystawa, Andrzej Pilich

Zobacz także