26.10.2015 15:45

Pary obchodzące jubileusz

350
18 października 2015 r., podczas uroczystości z okazji Dnia Seniora Gminy Michałowice w Venecia Palace w Michałowicach-Wsi wójt Krzysztof Grabka odznaczył 6 par medalami za długoletnie pożycie małżeńskie. Uhonorował także pary, które tym roku obchodziły złote i diamentowe gody, które oczekują na przyznanie medali.

Pary odznaczone medalami za długoletnie pożycie małżeńskie. 

 

Janina i Franciszek Jamrożowie

 

Obchodzą 65.lecie małżeństwa. Są mieszkańcami Komorowa. Budowę swego domu zaczęli w 1974 r., a wprowadzili się w 1990 r. Jak mówią: Dobrze nam się tu mieszka. Przeżyliśmy dobre i złe chwile. Nie mamy pojęcia, jak te lata szybko przeleciały. W małżeństwie jedno drugiego musi wspierać.

Pani Janina urodziła się w Paryżu, dokąd jej rodzice wyjechali w poszukiwaniu pracy. Pan Franciszek urodził się na Kresach II Rzeczypospolitej w Kojdańcach w powiecie zbaraskim. Pan Franciszek jest kombatantem – przeszedł szlak bojowy do Berlina. Mają troje dzieci i pięcioro wnuków oraz pięcioro prawnuków.

 

Janina i Andrzej Cyrkanowiczowie

 

Mieszkańcy Michałowic. Obchodzą 50. lecie. Mają dwie córki i trzech wnuków. Jak mówią: – Trzeba kochać się i szanować, kochać ludzi, dużo się modlić i pracować. To jest przepis na życie i na dobre małżeństwo. Wnuki są grzeczne, uczą się i słuchają rodziców. Takie też były nasze dzieci. Pan Andrzej pracował w Ursusie. Do fabryki dojeżdżał rowerem. Chętnie opowiada o ciągnikach, o historii zakładu. – Lubimy Michałowice, miejscowość się rozwija. Cieszymy się z otrzymanego od pana wójta zaproszenia na uroczystość – kończą rozmowę państwo Cyrkanowiczowie.

 

Barbara i Krzysztof Kłosowie

 

Obchodzili 50. lecie małżeństwa. W Michałowicach mieszkają od 30 lat. – Mamy córkę, zięcia i troje wnuków, którzy mieszkają w Piastowie – powiedziała pani Barbara. Ja przez 46 lat prowadziłam w Piastowie własną kwiaciarnię. – Mąż przepracował 51 lat w Instytucie Farmaceutycznym. Teraz jesteśmy na długim urlopie (czyli na emeryturze). Wakacje spędzamy nad morzem w Kołobrzegu. Kiedyś wyjeżdżaliśmy zagranicę. W Michałowicach mamy wspaniałych sąsiadów.

Opiekujemy się dwoma psami, które wzięliśmy ze schroniska. Opiekujemy się nimi, a one nami.

Jak mówią państwo Kłosowie: – Przepisem na dobre małżeństwo jest zgoda. Szanujemy się wzajemnie, wspomagamy.

 

Janina i Bohdan Łysoniewscy

 

Mieszkają od 1992 r. w Komorowie. – Wszyscy mówią, by się kochać, a ja twierdzę, że najważniejsze jest, by się lubić – mówi o przepisie na dobre małżeństwo pan Łysoniewski. – Kiedy ludzie lubią się, to przychodzi uczucie i wszystko z tym związane. Ważna jest przyjaźń, zaufanie, wzajemne zrozumienie i dążenie do wspólnych celów. Najlepiej jeśli małżeństo samo, samodzielnie do wszystkiego dochodzi – wtedy ma się większą satysfakcję. Pani Janina pracowała w Urzędzie Gminy Michałowice – m.in. rejestrowała działalność gospodarczą. Pan Bohdan przepracował 50 lat w Polskiej Akademii Nauk. Wyjeżdżał m.in. na Antarktydę. – Żyliśmy bez fajerwerków, nic błyskotliwego nie wydarzyło się w naszym życiu; pewnie dlatego przeżyliśmy te 50 lat szczęśliwie – podsumowują rozmowę państwo Łysoniewscy. Mieszkają z córką i wnukiem.

 

Maria i Winicjusz Olczakowie

 

Mieszkańcy Granicy od 14 lat. Obchodzą 50. lecie. Mają trzy córki, dwóch wnuków i wnuczkę. Córki wyjechały w świat.

 

Państwo Olczakowie przez cały czas żartują: – W małżeństwie trzeba często kłócić się i godzić. Życie musi być wesołe. Mamy wielu przyjaciół, z którymi często spotykamy się. Jesteśmy zgraną parą, co widać i słychać. W domu jest cisza, bo ja zajmuję się ogrodem, a żona domem – mówi pan Winicjusz.

 

– Przede wszystkim chcę podobać się mojemu mężowi, staram się być atrakcyjna – mówi pani Maria. – Lubię iść z modą. Wiadomo, że metryczki nie zmienię, ale kolor włosów czy fryzurę tak, a wtedy widzę w oczach mojego męża nutkę zazdrości i dumy. Również zwracam uwagę na wygląd mojego męża. Zawsze mu doradzę.

 

– Dbam o niego.

 

– Lubię dobrze ugotować. Wymyślam potrawy, żeby go zaskoczyć i żeby się ze mną nie nudził. Mąż zawsze pamięta o uroczystościach rodzinnych. Obdarowuje mnie kwiatami nie tylko z okazji imienin czy urodzin.

 

- Od 45 lat przebywamy ze sobą 24 godziny na dobę, ponieważ razem pracowaliśmy. Zaskakuje mnie naszym ogrodem. Razem lubimy tańczyć, lubimy towarzystwo. Mamy śliczne córki, a teraz śliczne i kochane wnuk. Potrafimy podzielić się obowiązkami. Ja bardzo zwracam uwagę na wystrój domu, a mąż uprawia ogród.

 

Puentą rozmowy z tą parą niech będzie informacja, że zaczęli chodzić z sobą bardzo wcześnie, pani Maria miała 16 lat, a pan Winicjusz 19.

 

Józefa i Jan Szczepaniakowie

 

W tym roku obchodzą dokładnie 51. rocznicę. Są mieszkańcami Reguł. Pan Jan mieszka tu od urodzenia. Jak mówi: jego ojciec zaczął pracować w majątku w 1926 r., a on w „majątku” (tzn. w PGR) rozpoczął pracę po wojnie w wieku 16 lat. Pani Józefa do pracy „w majątku” przyjechała z Opoczna. Tu poznała Jana. Mają troje dzieci i czworo wnuków. – Dzieci dobrze wychowaliśmy – stwierdza pan Jan. – W małżeństwie, w życiu najważniejsza jest zgoda. 

 

 

Pary oczekujące w tym roku diamentowe i złote gody, oczekujące na przyznanie medali za długoletnie pożycie małżeńskie. 

 

Danuta i Stefan Gajewscy

 

Obchodzą 60. rocznicę ślubu. W Opaczy-Kolonii mieszkają od 1959 r., gdzie na niewielkiej działce postawili dom rodzinny. Dobrze im się tutaj mieszka. Jak mówią, w życiu różnie bywało; syn nie żyje..., mają jednak kochającą córkę, dwie wnuczki i prawnuka. Pan Stefan przepracował 44 lata.

 

Bożenna i Antoni Walowie

 

Obchodzili 60. lecia małżeństwa. Mieszkańcy Opaczy-Kolonii od urodzenia. Tu żyli i mieszkali rodzice i dziadkowie pana Antoniego i rodzice pani Bożenny. Świętej pamięci Ignacy Wall – poseł na Sejm – był bratem stryjecznym pana Antoniego. – Dla nas najważniejszy jest sakrament małżeństwa, moc sakramentu małżeńskiego – mówi pani Bożenna.

 

Państwo Walowie do emerytury uprawiali gospodarstwo rolne – 5 ha, przede wszystkim warzywa. Gospodarstwo to przejął syn. Mają dwoje dzieci, oprócz wspomnianego syna – córkę oraz czworo wnuków, oczywiście rozpieszczanych przez dziadków. Córka mieszka niedaleko, po drugiej stronie Alej Jerozolimskich, w Ursusie.

 

Danuta i Bogdan Chrzanowscy

 

Obchodzą 50-lecie małżeństwa.

 

– Trzeba być tolerancyjnym, uczuciowym, jedno drugiego musi słuchać – to według nich przepis na dobry związek.

 

Pani Danuta pochodzi z Drabina, miasteczka na Mazowszu – niedaleko Płońska. Całe życie zawodowe przepracowała jako sanitariuszka w szpitalu w Tworkach. Pan Bogdan pochodzi ze Świętokrzyskiego. Z zawodu jest piekarzem. W 1963 r. rozpoczął pracę w szpitalu w Tworkach, gdzie poznał Danutę. Po dwóch latach zmienił miejsce zatrudnienia i stan cywilny. Jako piekarz pracował w kilku prywatnych piekarniach, w jednej przez 25 lat, pracował też jako cukiernik.

 

Na świat przyszło dwóch synów; jeden zginął w wieku 19 lat. – Tyle lat minęło od tragedii, a zadra pozostała – mówi pani Danuta.

 

– Do 2011 r. mieszkaliśmy w Tworkach, kiedy to przeprowadziliśmy się do Komorowa. Jest tu bardzo ładnie.

 

– Raz było z górki, a raz pod górkę – wspomina pani Danuta. – Spotykamy się z rodziną, ze znajomymi i dobrze nam się żyje. Trzeba wychodzić do ludzi, umieć cieszyć się nawet drobiazgami. Aby tylko zdrowie dopisało.

 

Państwo Chrzanowscy mają syna, wnuka i 8-letnią prawnuczkę – dziewczynka dobrze się uczy. Rodzina syna mieszka w Zalesiu.

 

Elżbieta i Zbigniew Lewonowscy

 

Obchodzili 50. lecie małżeństwa.

 

Pan Zbigniew zastanawia się: – Tak naprawdę przepisu na dobre małżeństwo nie ma, wiele zależy od szczęścia, ale trzeba starać się. Trzeba zwracać uwagę na to, co druga osoba lubi, a co ją drażni. Najważniejsze to kierować się sercem, widzieć w drugim człowieku człowieka i krytycznie odnosić się do siebie. I w niczym nie można przesadzać. Przeżyliśmy wspólnie tyle sympatycznych rzeczy i to nas łączy. Miłość trzeba odnawiać – nie wolno czekać nie wiadomo na co.

 

– Ukończyłem wydział budownictwa & Na studiach moją piętą achillesową była chemia. Przyrzekałem sobie, że moja przyszła żona może mieć każdy zawód, byle tylko nie była chemiczką.

 

– Kierowałem budową Centralnego Biura Konstrukcyjnego Obrabiarek (CBKO) w Pruszkowie. Wtedy telefony były rzadkością. Do biura budowy CBKO przyszła dziewczyna, by zatelefonować. Jako najstarszy rangą wyraziłem zgodę. Dziewczyna spodobała mi się – bardzo. Była studentką II roku chemii& na Uniwersytecie Warszawskim.

 

– Nie zwróciłam wtedy na uwagi na młodego inżyniera, szefa budowy… – opowiada pani Elżbieta.

 

Z budową CBKO jest związana jeszcze jedna historia. Rodzicom p. Elżbiety pod budowę CBKO odebrano kilkuhektarowe gospodarstwo przy stacji kolejowej w Pruszkowie, tzn. zapłacono – symbolicznie: kwota wystarczyła na kupno łóżka.

 

– Wyjeżdżałem na kontrakty do: NRD, RFN, Czechosłowacji, Austrii; zawsze z rodziną, zawsze stawiałem warunek, ze wyjadę wyłącznie z rodziną – wspomina pan Zbigniew.

 

– Prywatnie zwiedziliśmy kawał świata – dodaje pani Elżbieta.

 

– O mało nie zostaliśmy milionerami. Przez lata skreślałem te same numery. Grałem nie tylko w Polsce Raz skreśliłem mniej numerków – podczas kontraktu w NRD, ponieważ zabrakło mi drobnych na opłacenie droższego kuponu, a nie chciałem rozmieniać banknotu.

 

Pani Elżbieta pracowała w Instytucie Przemysłu Gumowego w Piastowie. W dorobku zawodowym ma patent i kilka publikacji, kilka razy uczestniczyła w międzynarodowych konferencjach.

 

– Najpierw mieszkaliśmy w Ursusie, w bloku, który otrzymał tytuł Mister Mazowsza; w trzypokojowym mieszkaniu o powierzchni 37 m kw. – było tam koszmarnie ciasno – wspomina pan Zbigniew. – Następnie przez 9 lat mieszkaliśmy w Komorowie. O tym, że przeprowadziliśmy się do Granicy, zadecydował przypadek. Kiedy coś załatwiałem w Urzędzie Gminy Michałowice, dowiedziałem się o przetargu na działkę budowlaną w Granicy… Kupiliśmy tę działkę i ruszyła budowa. Wiele prac wykończeniowych sam wykonałem. Mieszkamy tu od 12 lat. Dobrze nam się żyje w gminie Michałowice. Mamy wspaniałych sąsiadów. Widzimy, jak okolica pięknieje.

 

Córka państwa Lewonowskich ukończyła chemię podobnie jak mama. Ma dwie córki, starsza studiuje ekonomię; rodzina mieszka w Ursusie. Syn ukończył budownictwo; ma syna i córkę; rodzina mieszka w Komorowie.

 

 

 

* * *

 

Małżeństwom składamy najlepsze życzenia – zdrowia i jeszcze wiele lat wspólnego szczęścia. 

 

Medal za długoletnie pożycie małżeńskie przyznawany przez prezydenta RP został ustanowiony w 1960 r. Nadawany jest osobom, które przeżyły 50 lat w jednym związku małżeńskim.  O odznaczenie mogą wstąpić rodziny, znajomi, sąsiedzi, jak również sami małżonkowie.  Wniosek, wraz z odpisem aktu małżeńskiego oraz kserem dowodów osobistych wystarczy złożyć w Urzędzie Gminy Michałowice.  Oczekiwanie na medale trwa około 3 miesięcy. Odznaczenia w imieniu prezydenta RP wręcza wójt gminy.

 

Informacje i wniosek

Zachęcamy Państwa do przekazywania informacji o parach obchodzących diamentowe lub kamienne gody, by móc wspólnie z jubilatami świętować tak wspaniałą rocznicę (Urząd Gminy - kontakt tel. 22 350 91 40 lub e-mail promocja@michalowice.pl). 

 

Opublikowany przez: Stanisław Szałapak
Podobne tematy: Dzień Seniora

Zobacz także