17.06.2013 17:51
Piknik rodzinny
w Gminnym Przedszkolu w Michałowicach
112
15 czerwca 2013 r. odbył się po raz kolejny, zorganizowany przez Gminne Przedszkole w Michałowicach oraz działającą przy nim radę rodziców, piknik rodzinny.
Piknik otworzyli dyrektor Gminnego Przedszkola w Michałowicach, Beata Woś oraz wójt gminy Michałowice, Krzysztof Grabka. Piknik dobył się już po raz siódmy i jak zwykle na najmłodszych czekało mnóstwo atrakcji . Bawili się wszyscy: dziadkowie, rodzice, a przede wszystkim przedszkolaki. Eksperymenty chemiczno-fizyczne przeprowadzał student pierwszego roku inżynierii nanostruktur na Wydziale Fizyki i Chemii Uniwersytetu Warszawskiego – Marcin Bartmański. Pokazywał „pianowego potwora”, „lokomotywę” czy reakcję oscylacyjną. Pokazy te gromadziły liczną publiczność, w różnym wieku.
„Pianowy potwór” i „lokomotywa” to eksperymenty z perhydrolem, czyli z wodą utlenioną – środkiem znanym przedszkolakom, kiedy stłuką sobie kolano. „Pianowy potwór” rośnie, wręcz przerażająco, w ogromne ilości piany. W eksperymencie o nazwie „lokomotywa” piana „posłusznie” rosła w komin.
Fizyko-chemik Marcin wraz z trzyosobowa grupą „Kubryk” prowadzili zajęcia z wykorzystaniem gier bez prądu. Dzieciom zaproponowano różnego rodzaju zabawy, w których wykorzystano „rekwizyty” o normalnych rozmiarach oraz XXL – wielkie plansze, karty czy kości, które najlepiej stosować w plenerze. Ogromne plansze niezwykle skutecznie rozbudzały wyobraźnię michałowickich przedszkolaków. A karty czy kości? W przypadku tych gier jakże często okazuje się, że już trzylatkowie bardzo szybko liczą punkty, zaganiając w przysłowiowy kozi róg dorosłych.
Wiadomo, każdy, albo prawie każdy, chłopak chce zostać strażakiem, a obowiązkowym prezentem jest wóz strażacki, oczywiście w odpowiedniej skali, by samochód zmieścił się w pokoju dziecięcym. A na niedzielny piknik przyjechała najprawdziwsza straż pożarna, („Jedzie, jedzie straż ogniowa, trąbka gra”), dwa w pełni wyposażone wozy bojowe. Przybyła Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza Ochotniczej Straży Pożarnej w Ursusie, 12 druhów. Ich dowódcą był zastępca naczelnika OSP w Ursusie Marek Misztal, a opiekunem koordynator wyjazdu do przedszkola Grzegorz Jasiak. Młodzi strażacy przede wszystkim uczyli dzieci wykonywać reanimację – na fantomie.
Szkoła Języka Angielskiego „Early Stage”, na co dzień prowadząca dodatkowe zajęcia w michałowickim przedszkolu, przez cały czas trwania pikniku organizowała gry i zabawy. Była i zabawa w chusteczkę, ale nie tę „haftowaną, co ma cztery rogi”, tylko w ogromną chustę – wymawianą na różne sposoby wyłącznie po angielsku – pod którą chowały się wszystkie dzieci biorące udział w konkursie.
Dzieciaki wręcz szalały w przedszkolnym ogrodzie zabaw. Oczywiście wielką popularnością cieszyła się piaskownica – wiadomo, w piaskownicy powstają dozgonne przyjaźnie. Jechał pociąg z daleka i jeszcze dalej wyjeżdżał, tak wysoki na dwa metry. Rodzice jednak nie musieli martwić się: makieta pociągu jest bardzo realistyczna, ale pociąg pędzi tylko w wyobraźni dzieci. Milusińscy tworzyli decoupage na zakładkach do książek, tych w języku angielskim, ale i do bajek i wierszyków po polsku. Drukarnia z miejscowości Wiązowna podarowała czarno-biały domek kartonowy; ale od czego są kredki i pisaki, dzieciaki szybko wzięły się za kolorowanie i powstał dom z kolorowych marzeń.
Również w tym roku – kłusem, galopem i cwałem – do Michałowic przybyły kucyki z sekcji jeździeckiej „Wolta” Ludowego Klubu Sportowego w Podkowie Leśnej: rudy ma na imię Rudik, a kary – Czaka. Z dziećmi na grzbiecie szły stępa, tzn. ostrożnie, by żadnego nie zgubić.
W plenerze zorganizowano wystawę prac uczniów michałowickiego przedszkola. Piknik był swojego rodzaju wernisażem, pełnym dziecięcego gwaru. Najlepsze prace dzieci pod koniec imprezy zostały przekazane Urzędowi Gminy Michałowice, by uświetnić wnętrze nowego budynku urzędu.
Tradycyjnie, jak co roku, zaśpiewał chór z Opaczy-Kolonii „Czerwone Korale”, pod kierunkiem Renaty Włodarek.
Kiedy wreszcie dzieciaki zmęczyły się, co wydawało się niemożliwe, czekał na nie poczęstunek, przygotowany dla wszystkich uczestników rodzinnego pikniku: pyszne (darmowe) ciasta, upieczone przez mamy przedszkolaków. Na poczęstunek do drewnianego domku zapraszały panie z rady rodziców z jej przewodniczącą Joanną Taras.
Piknik trwał przez cztery godziny. Pogoda dopisała. Cały czas świeciło słońce, ale nie było za gorąco.